Rozdział 11 – Atak.
Yuuki weszła do pustego i cichego mieszkania. Zastanawiała się co robić. Postanowiła posprzątać. Jednak szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Jak tylko zaczęła sprzątać stwierdziła, że zrobi jeszcze większy bałagan. Wiec postanowiła, że się pouczy. W przyszłym tygodniu maiła mięć 2 koła. Jednak stwierdziła, że to też nie jest doby pomysł. Nic nie chciało wejść jej do głowy. Usiadła przed telewizorem. Nagle zadzwonił telefon
- Tak słucham.
- Yuuki jak się czujesz? – usłyszała
głos przyjaciółki.
- Dobrze. A jak powinnam się czuć.
Czy ty trochę nie przesadzasz?
- Po prostu martwię się o ciebie.
Pewnie czujesz się samotna. Co powiesz na to żebyśmy wpadli naszą
całą paczką jutro na imprezę?
- W poniedziałek mam zajęcia.
- Oj daj spokój. Raz od wielkiego
dzwonu możesz się rozerwać.
- Wiesz co masz rację. Pójdę z wami.
- Oki. Wpadniemy po ciebie o 19. To do
jutra.
- Pa.
Yuuki zmusiła się do nauki. Skoro ma
jutro iść na imprezę dzisiaj musi przysiąść. Uczyła się do
22. Po nauce wzięła prysznic i położyła się spać. Jednak i tej
nocy Zero nie dał jej spokoju.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po bardzo męczącej nocy dziewczyna
obudziła się o 11. Wstała umyła się, zjadła śniadanie. Dzisiaj
postanowiła posprzątać. Nic jej nie leciało z rąk więc
spokojnie mogła zabrać się do roboty. Jeszcze chyba nigdy tak
porządnie nie posprzątała mieszkania. Umyła też okna i zrobiła
pranie. Kiedy wreszcie skończyła dochodziła 17.
- No dobra teraz muszę zając się
sobą. W co by się tu ubrać.
Otworzyła szafę i zaczęła
przeglądać ubrania. Postanowiła, że ubierze niebieskie spodnie
sięgające do kolan i do tego żółtą tunikę na ramiączkach.
Zrobiła sobie delikatny makijaż. Była już gotowa, kiedy rozległ
się dzwonek do drzwi. Otworzyła je zapraszając gości.
- Cześć Yuuki dawno się nie
widzieliśmy. – przywitał się wysoki blondyn o zielonych oczach.
- Cześć Akira.
- Cześć – przywitała się ruda
dziewczyna. Miała na imię Mako.
Za nią weszły jeszcze 4 osoby. Dwóch
chłopaków: Motoki i Shiba. Za nimi wparowała Karin i jeszcze jedna
dziewczyna Yoko. Wszyscy razem tworzyli zgraną paczkę. W szkole
średniej trzymali się zawsze razem. Okazało się, że stworzyli
tak mocne więzi, że nawet teraz są bardzo dobrymi przyjaciółmi.
- Yuuki. Jesteś już gotowa? –
zapytała się Karin.
- Tak możemy iść.
Poszli do swojego ulubionego klubu. Jak
tylko pojawili się przed wejściem bramkarz wpuszczający do klubu
uśmiechnął się do nich.
- No proszę kogo my tu mamy? Dawno się
nie widzieliśmy. Szef będzie zadowolony jak was zobaczy. Yuuki mam
nadzieję, że zaśpiewasz dzisiaj dla nas.
- Raczej nie. Nie śpiewałam już od
bardzo dawna. Nie chciałabym wystraszyć waszych klientów.
- Szkoda. Jak śpiewałaś u nas to
mieliśmy więcej klientów. No cóż bawcie się dobrze. – i
wpuścił ich bez kolejki.
Klub był duży. Było w nim już pełno ludzi. Na scenie grał zespół, w którym jeszcze 3 lata temu śpiewała Yuuki. Cała 6 podeszła do baru.
- A już myślałem, że o nas
zapomnieliście. Dawno już was nie było. – przywitał się
barman. – Witaj Yuuki. Jak dobrze cię widzieć. Czy podać to co
zwykle. – zwrócił się do wszystkich.
Kiwnęli głowami i już za chwilę
wszyscy mieli swoje drinki, poza Yuuki, która poprosiła o sok
pomarańczowy. Nie miała ochoty na alkohol, z resztę z jej stanem
umysłu szybko by się upiła. Nie miała też ochoty na zabawę.
Przyszła tylko dlatego, że gdyby się nie zgodziła Karin nie
dałaby jej spokoju. Piła powoli. I patrzyła na resztę paczki,
która już wypiła swoje drinki i teraz zaczęli szaleć na
parkiecie. Nagle została porwana przez Motokiego.
- Czy wszystko jest w porządku?
Zauważyłem, że jesteś jakaś dziwna.
- To nic takiego.
- Odbijanko. – zawołała Karin.
Yuuki myślała, że przyjaciółka zatańczy z chłopakiem, ale to
ona została porwana w ramiona dziewczyny.
- Chyba za bardzo się nie cieszysz, z
tego, że tu przyszłaś?
- Po prostu jestem zmęczona.
- Po prostu źle się bawisz, kiedy go
nie ma przy tobie.
- Tak masz rację.
- Ty naprawdę się zakochałaś?
- Tak. Bardzo go kocham i tęsknię za
nim. – przyznała się bez bicia.
- Chciałam, żebyś się trochę
rozerwała. Ale widzę, że to nie był najlepszy pomysł.
Ciągnęła ją przez cała salą do
baru.
- Taro. – Zwróciła się na barmana.
– Mógłbyś zamówić taksówkę?
- Już się robi.
Jakieś 20 min później Yuuki
siedziała już w taksówce.
- Dzięki Karin.
- Nie ma za co. Kolorowych snów. –
pocałowała przyjaciółkę na pożegnanie w policzek. – Do jutra.
Yuuki podała adres kierowcy
rozsiadając się wygodnie. Stanęli w jakiś korku.
- Chyba coś się stało? Jakiś
wypadek. – poinformował ją kierowca.
- Nic nie szkodzi. Dalej pójdę sama.
Mieszkam dwie ulice dalej. – zapłaciła i opuściła pojazd.
Było już ciemno. Ale noc była ciepła. Dziewczyna szła szybkim krokiem. Nagle usłyszała jakiś krzyk. Stanęła i odwróciła się w stronę, z której dochodził. Znowu go usłyszała. Po głosie rozpoznała, że krzyczy kobieta. Szybko się odwróciła i zaczęła się oddalać. Przecież i tak nie mogłaby pomóc. Obiecała Zero, że będzie na siebie uważać. Znowu usłyszała krzyk. Nie mogła tak po prostu tego zostawić. Zobaczyła jakieś mężczyznę który pewnie też to usłyszał do oddalał się bardzo szybko. Podbiegła do niego.
- Ma pan telefon.
- Mam, czego chcesz?
- Proszę zadzwonić na policję.
- Nie chcę się w to mieszać.
- SŁUCHAM! JAKAŚ KOBIETA WOŁA O
POMOĆ MOŻE JĄ GWAŁCĄ ALBO ZABIJAJĄ! A PAN TAK OBOJĘTNIE DO
TEGO PODCHODZI! MA PAN TELEFON, WIĘC NICH PAN ZADZWONI WRESZCIE PO
TĘ CHOLERNĄ POLICJĘ! – dziewczyna była wściekła, mężczyzna
posłusznie wykręcił numer na policję i zaczął coś tłumaczyć.
Jednak Yuuki nie słyszała tego co
mówi. Poszła w kierunku, z którego dochodziły wcześniej krzyki
teraz było tam cicho.
- Ej poczekaj! Co ty robisz? Zaraz
będzie policja! Nie idź tam! – wołał za nią mężczyzna.
Yuuki wychyliła się zza ściany i spojrzała na ulicę. Jednak nic tam nie było. Poszła dalej. Przeszła cała uliczkę po drodze zabrała ze sobą jakiś metalowy pręt, który znalazła na śmietniku. Nie wiedziała dlaczego to robi. Czuła, że nie może być obojętna, gdy komuś dzieje się krzywda. Kiedy wyszła z uliczki zobaczyła park. Weszła do niego. Rozglądała się dookoła i szła ostrożnie. Usłyszała jakieś jęki. Wyszła zza drzewa i stanęła jak wryta. Zobaczyła zakrwawione ciało kobiety. Nie widziała jej twarzy, ponieważ zasłaniał ją mężczyzna, który się nad nią pochylał.
- ZOSTAW JĄ DRANIU!! – krzyknęła i
zacisnęła mocniej dłonie na pręcie.
Mężczyzna podniósł się z ziemi.
Odwrócił się. To co zobaczyła prawie zwaliło ją z nóg. Przed
nią stał wampir w całej okazałości. Miał obnażone długie kły,
z których skapywała krew. Jego oczy były całe czerwone, wyglądały
jakby się paliły. Jego oczy przypomniały jej wampira ze snu.
Owszem u Zero też widziała już czerwone oczy, ale one nie wyrażały
chęci mordu. Jego dłonie były zakończone ostrymi pazurami.
Szatynka jeszcze mocniej zacisnęła dłonie. Wampir ją bacznie
obserwował. Nagle się odezwał.
- Nie lubię jak mi się przerywa
posiłek. – jego głos spowodował u Yuuki dreszcze strachu. –
Ale teraz się cieszę, ponieważ pachniesz o wiele apetyczniej niż
ta tutaj.
Zaczął się do niej zbliżać.
Oblizał swoje wargi. Dziewczyna automatycznie zaczęła się cofać.
- Boże co ja
mam robić? On jest taki przerażający. – myślała.
Poczuła za sobą drzewo. Nie miała
już gdzie uciekać. Wyciągnęła pręt przed siebie. Wampir zaczął
się śmiać.
- Co zamierzasz mi zrobić tym prętem?
Nie wiesz z kim masz do czynienia. To nic ci nie da. – zbliżał
się coraz bardziej.
Nagle zaatakował ją. Yuuki poczuła
coś dziwnego. Jakąś energię, która zaczęła wypełniać całe
jej ciało. Posłuchała się swojego instynktu i wzięła zamach.
Pręt z całej siły walnął w głowę wampira. Potwór stracił
równowagę i zwalił się na ziemię. Z jego głowy zaczęła płynąc
krew. Dziewczyna ominęła ciało wampira i podeszła do kobiety.
Uklęknęła koło niej odkładając pręt na bok. Sprawdziła, czy
kobieta ma jeszcze tętno. Miała, ale bardzo słabe. Nagle coś
złapało ją za szyję i przycisnęło od ziemi.
- To bolało dziwko! – wysyczał tuż
przy jej uchu wampir. Dziewczyna popatrzyła na niego. Nie miał
połowy twarzy. - Czy ty zdajesz sobie sprawę, ile czasu będę
musiał się leczyć, żeby wyglądać jak dawniej? – wbił pazury
w jej szyję. Pociekła jej krew. – Mmmmm. Cudowny masz zapach.
Twoja krew jest oszałamiająca. Zlizał jej krew z szyi.
Yuuki próbowała złapać pręt, ale
był za daleko. Zamknęła oczy. Jej życie zaraz się skończy. Nie
to nie możliwe. Nie może się tak skończyć.
- Zero – wyszeptała.
Tak bardzo chciałaby go jeszcze raz
zobaczyć. Przytulić się do niego. Poczuć jego ciepło, jego
dotyk. Czuć jego usta na swoich. Tak bardzo chciałaby powiedzieć
mu jak bardzo go kocha. Ale już nigdy go nie zobaczy. Z jej
zamkniętych oczu zaczęły lecieć łzy. Słyszała jak wampir sapie
nad jej szyją Poczuła ukłucie. I nagle zrobiło się cicho.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, mam nadzieję że Zero przybędzie z odsieczą zaraz, posiada jakąś moc jak widać bo normalnie by nie dała rady nic zrobić temu wampirowi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia