Uwaga!!!

UWAGA!!!

Opowiadanie o tematyce hentai, ale może zawierać także elementy yaoi. Zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

29 kwietnia 2012

Rozdział 25 – Wyznanie.


Rozdział 25 – Wyznanie.


- Witaj Kaname. – przywitał się blond włosy wampir.

- Gabrielu. – podszedł do niego i objął go przyjaźnie ramieniem. – Witaj. Dawno się nie widzieliśmy.

- Będzie jakieś 60 lat. – uśmiechnął się zielonooki. – Witaj Hanabusa.

- Dzień dobry. – jego głos był obojętny.

- Samochód już czeka. – powiedział Gabi.

- Mów co wiesz. – odezwał się Kuran, jak tylko znaleźli się w samochodzie.

- No cóż. Nie wiem jak długo już mieszka w Tonogura. Ale… - zamilkł.

- Co?

Gabriel westchnął.

- Mieszka z kobietą.

- Kobietą? Wampirzycą.

- Nie. Ona jest człowiekiem.

- Mieszka z ludzką kobietą? – Kaname najwyraźniej był zszokowany.

- Tak. Ma na imię…

- Nic mnie to nie obchodzi. Zero jest mój. I nikt mi go nie odbierze. A zwłaszcza jakaś ludzka dziewczyna.

Hanabusa siedział cicho koło Kaname. Smutno patrzył na mijane budynki. Spełniły się jego największe obawy. Dzisiaj straci go. Jego serce ściskał niewyobrażalny ból. „Zero jest mój”, te słowa wbiły się w jego myśli i nie chciały odejść.


Po jakiś 20 minutach jazdy, samochód zatrzymał się przed blokiem.

- To tutaj. – powiedział zielonooki.

Wysiedli z pojazdu. Kaname rozejrzał się po okolicy. Wziął głęboki oddech. Uśmiechnął się lekko. Czuł zapach swojego ukochanego. Był on niezwykle silny. Hanabusa patrzył smutno na szatyna. Spuścił wzrok.

- Powinienem się cieszyć z jego szczęścia. Ale nie potrafię. – myślał.

Kaname zaczął iść w stronę mieszkania.

- Kaname to nie jest dobry pomysł. – zatrzymał go Gabriel. – Lepiej poczekajmy trochę. Teraz nikogo nie ma w mieszkaniu. A jak przyjdzie ta dziewczyna?

- To ją zabiję.

- Nie możesz tego zrobić. Jest bardzo ważna dla Zero. Jeśli to zrobisz on może cię znienawidzić.

- Nie pozwolę, żeby jakaś tam ludzka istota stanęła między nami!

- Kaname. Gabriel ma rację. Nie…

- Zamknij się! – warknął.

Hanabusa spojrzał zaskoczony na wampira, w jego oczach pojawiły się łzy.

- Czy on od dzisiaj już zawsze będzie mnie tak traktował? – pomyślał.

Kaname wszedł do mieszkania Yuuki. Gabriel i Hanabusa podążyli za nim. Przeszukali cały dom. Niczego nie znaleźli.

- Szafa jest pusta. – zauważył Gabi. – Czy to możliwe, że on nas wyczuł i uciekli?

- Nie! To nie możliwe! To nie możliwe! Zero! – Kuran złapał się za głowę i upadł na kolana. – Dlaczego on mi to robi?! Dlaczego?! – zaczął płakać.

- Kaname. – Hanabusa podszedł do niego i chciał go pocieszyć.

- Nie dotykaj mnie! – wstał szybko z podłogi.

Jego oczy były czerwone, z ust wystawały mu kły. Aidou zaczął się cofać.

- Kaname proszę uspokój się. To nie jest odpowiednie miejsce na twój gniew. – powiedział łagodnie Gabriel.

Kuran uspokoił się. Jego uczy i kły wróciły do normalności.

- Zaprowadź nas w jakieś bezpieczne miejsce. – rozkazał.

- Dobrze.


Wyszli z mieszkania. Po godzinnej jeździe samochodem podjechali pod jakiś duży dom. Atmosfera była napięta do granic możliwości. Hanabusa siedział cicho przez całą drogę. Wyglądał na przerażonego. Wysiedli z samochodu.

- Twój pokój jest na górze. Pierwsze drzwi po prawej. – powiedział Gabi.

- Hanabusa chodź! – rozkazał Kaname.

Blondyn podszedł do Gabriela.

- Czy są tu jakieś inne osoby.

- Kilku służących.

- Wyprowadź ich stąd i sam też wyjdź. Niech nie wracają o rana.

- Dlaczego?

- Proszę nie pytaj. Nie chcesz wiedzieć.

- Hanabusa czy on coś…

- Nic mi nie będzie. Ale proszę zrób to o co cię proszę.

- Dobrze.

- Hanabusa! Długo mam na ciebie czekać?! – zagrzmiał głos z piętra.

- Proszę idź już. – Aidou zwrócił się do zielonookiego.


Hanabusa przerażony zaczął wchodzić po schodach. Kaname był wściekły. A kiedy był wściekły był nieobliczalny. Mógł nawet zabić czysto krwistego wampira.

- Mogę umrzeć. Teraz moje życie i tak już nie ma sensu. Wiem, że on nigdy mnie nie pokocha. Zawsze, do końca świata będzie kochał Zero. – myślał.


Wszedł do pokoju i od razu został przyciśnięty do ściany. Poczuł na swojej szyi kły Kurana. Wbijały się w niego boleśnie i brutalnie. Ten ssał łapczywie jego krew pozbawiając go siły. Jednak Aidou nie opierał się.

- Zabij mnie. Zabij. Nie mogę bez ciebie żyć. Zabij mnie! – jego myśli krzyczały.

Zsunął się po ścianie na podłogę. Nie miał siły w nogach. Kaname podniósł go z podłogi i rzucił nim w przeciwległą ścianę. Błyskawicznie znalazł się przy nim i rozerwał jego koszulę. Wbił kły w jego pierś i wyszarpnął z niej kawałek mięsa. Podniósł głową do tyłu. Krew blondyna spływała po jego szyi. Brudziła jego skórę i kasztanowe włosy, które były teraz o wiele dłuższe niż zwykle. Kaname spojrzał na ciało wampira i wbił szpony w jego brzuch. Hanabusa krzyknął z bólu. Zaczął płakać, nie mógł powstrzymać łez. Kuran spojrzał w jego twarz. Nagle jego oczy zrobiły się znowu brązowe, włosy znowu były normalne, a na dłoniach nie miał już szponów. Wziął ciało blondyna w ramiona i mocno przytuli kiwając się w przód i tył.

- Hanabusa wybacz mi. Co ja ci zrobiłem? To musi boleć. Wybacz mi. – głaskał go po głowie.

Słaby Aidou nie mógł nic powiedzieć, ani zrobić. Jego ciało zwisało bezwiednie w ramionach Kaname. Ten uniósł jego głowę i położył na swoim ramieniu.

- Napij się. - rozciął swoją szyję i przyłożył do rozcięcia usta Hanabusy.

To był czysty instynkt. Blondyn przyssał się do jego szyi i zaczął pić jego krew. Jego ciało zaczęło się regenerować. Czuł jak siły zaczynają wracać. Kaname tulił go do siebie. Jego usta zaczęły całować go po szyi.

- Przepraszam Hanabusa. Przepraszam. – zaczął płakać.

- Kaname.

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj.

- Zawsze jesteś przy mnie. Zawsze mnie wspierasz. A ja tak cię traktuję.

Hanabusa dotknął jego policzka i wytarł łzy.

- Nie przejmuj się.

- Nie. Nie mogę się tym nie przejmować. Jesteś dla mnie bardzo ważny nie mogę cię tak traktować.

- Kaname co ty wygadujesz? – serce biło mu jak oszalałe.

- Kocham Zero. Ale ty też jesteś dla mnie bardzo ważny.

Hanabusa nie to chciał usłyszeć. Łzy ponownie zaczęły spływać z jego oczu.

- Jestem ważny, ale mnie nie kocha. Nie kocha. – myślał.

- Hanbusa. Czy jeszcze cię boli? – Kuran wziął jego twarz w swoje dłonie.

Aidou odsunął go od siebie i wstał z podłogi.

- Ja już dłużej nie mogę. – szepnął.

- Słucham?

- Mówię, że już dłużej tak nie mogę. – chwiejąc się odwrócił się do szatyna. – Nie mogę Kaname. Już dłużej tego nie wytrzymam. Tyle to już lat. Tyle wieków. To się nigdy nie zmieni.

- O czym ty mówisz?

- Kocham cię Kaname. Zakochałem się jak pierwszy raz cię zobaczyłem. Ale ty tego nie widzisz. Tylko Zero i Zero. Ja się dla ciebie w ogóle nie liczę. Nie mogę już dłużej żyć w ten sposób. Być zastępstwem. Każdego dnia czuję jak moje serce pęka, rozrywa się na kawałeczki. To tak strasznie boli. Nie chce już tego czuć. Nigdy nie będziesz mój. Nigdy. Ja już nie mogę. Nie chcę. – zasłonił twarz i rozpłakał się jeszcze bardziej.

- Hanabusa. – podszedł do niego i objął go, ale tez zaraz go odtrącił.

- Nie Kaname. Zostaw mnie. Nie chcę, żebyś mknie dotykał. Nie chcę żebyś mnie całował. Każdy twój dotyk, każdy pocałunek sprawia mi ból. Bo wiem, że to nie mnie chciałbyś całować. Nie ze mną się kochać. Nie mogę się dłużej okłamywać. To koniec.

- Koniec. Więc ty też chcesz mnie zostawić?

- Zostawić? Nigdy nie byliśmy razem. Używałeś mojego ciała, żeby zaspokoić swoje potrzeby, a ja zakochany w tobie poddawałem się temu wszystkiemu. Ale już nie mogę. Ile to można się okłamywać. Jak długo można sobie wmawiać, że mam jakieś szanse? Ja też mam swoje uczucia. I ty powinieneś je rozumieć. Przynajmniej po części. W końcu twój ukochany też cię zostawił. – zasłonił swoje usta, bo zdał sobie sprawę z tego, że powiedział za dużo.

Zamknął oczy, spodziewając się uderzenia, które jednak nie nastąpiło.

- Rozumiem. – wyszeptał Kaname. Zaskoczony Hanabusa otworzył oczy i spojrzał na szatyna. – Jestem egoistą. Myślę tylko o sobie. Wiedziałem, że coś do mnie czujesz. Nie byłbyś przy moim boku tak długo gdybyś mnie nie kochał. Wiem, że cierpisz, ale proszę nie puszczaj mnie. Ja potrzebuję ciebie.

- Nie Kaname. To nie mnie potrzebujesz.

- Hanabusa. Proszę.

- Mówisz, że rozumiesz. Ale to nie prawda. Jeśli teraz zostanę przy tobie umrę. Moje serce tego nie wytrzyma. Nie mogę dłużej być przy tobie. Czas najwyższy pomyśleć o sobie. - odwrócił się i zaczął iść w stronę drzwi, kiedy już przy nich był spojrzał na zaskoczonego Kurana. – Mam nadzieję, że znajdziesz w końcu Zero i będziesz z nim szczęśliwy. Żegnaj.

Wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz