Rozdział 12 – Demon Maruk.
Zero zamknął drzwi i oddalił się szybkim krokiem od mieszkania dziewczyny. Już za nią tęsknił. Nie będzie jej widział przez kila dni. Jak on to wytrzyma. Tak szybko stała się dla niego ważna. Najważniejsza. Dla niej był gotów zrobić wszystko.
- Prawie
wyznałem jej swoje uczucia. Gdyby nie ten przeklęty telefon
powiedziałbym jej, że ją kocham. – myślał.
Chciał jak najszybciej załatwić tę
sprawę, żeby móc wrócić jak najszybciej i zamknąć Yuuki w
swych ramionach. Przez ostatni tydzień bardzo uważał, żeby jej do
siebie nie zrazić. Ale to była dla niego mordęga. Bardzo chciał
ją dotknąć, a nie tylko całować. Chociaż musiał przyznać, że
te pocałunki były cudowne i bardzo go podniecały. Podniecało go
wszystko co było związane z Yuuki. Po raz drugi w życiu zakochał
się i uwielbiał ten stan. Gdyby jeszcze tylko dziewczyna
odwzajemniła jego uczucia byłby w 7 niebie. Ale teraz musiał
skupić się na zadaniu. Wszedł na dworzec kolejowy. Skierował się
na peron 5.
- Cześć przystojniaczku.
Wampir odwrócił się i zobaczył
wysoką, zgrabną brunetkę o niezwykle niebieskich oczach.
- Cześć Aya. Długo na mnie czekasz?
- Właśnie przyszłam. No to co gotowy
do podróży?
- To nie jest wycieczka.
- Wiem. Chodźmy.
Aya Namika bo tak nazywała się
dziewczyna, nie była zwykłą kobietą. Była egzorcystką. Razem z
Zero należała do pewnej tajemniczej organizacji zwanej Krwawą
Różą. Organizacja ta ścigała demony, które za bardzo broiły i
je egzorcyzmowała. Zero i Aya byli partnerami, razem wykonywali
misje. Byli także dobrymi przyjaciółmi. Zero był jedynym wampirem
w organizacji, nie wszyscy mu ufali. Bali się go. Chociaż
wiedzieli, że jest czystokrwistym i bez powodu nie atakuje ludzi.
Aya była inna może to dlatego, że w jej żyłach też płynęła
wampirza krew. Była łowcą, co wiedział tylko Zero.
- Co wiesz na temat naszej misji? –
zapytał.
- Wiem tylko tyle, że w małej wiosce,
Guto (nazwa wymyślona - dop.aut.), ludzie znikają w bardzo
tajemniczych okolicznościach. Podobno widziano tam potwora. Mamy to
sprawdzić. To może być demon. Może znajdziemy jakieś informacje
o Serafinie. Żaden pociąg tam nie dojeżdża, więc za jakieś 5
godzin będziemy musieli wyskoczyć. Co u ciebie? – zadała pytanie
jak gdyby nigdy nic. – Tylko nie próbuj mnie zbywać. Wiedzę, że
coś się stało. Jesteś szczęśliwy, ale próbujesz to ukryć. No
już uśmiechnij się.
- Masz rację. Zakochałem się. –
uśmiechnął się od ucha do ucha.
- No proszę. Jak ma na imię?
- Yuuki. – i zaczął opowiadać
wszystko przyjaciółce.
- Widzę, że porządnie cię wzięło.
Muszę ją kiedyś poznać. Dobra to ja się prześpię. Obudź mnie
na 5, nie za 4 i pół godziny. – mówiąc to wtuliła się w bok
wampira i zasnęła.
Zero spojrzał za okno. Obserwował
oddalające się światła miasta. Patrzył na nie tęsknie. Miał
jakieś dziwne przeczucia.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Aya wstawaj musimy już wysiadać. –
potrząsnął lekko dziewczyną.
Wyszli z przedziału i skierowali się
do ostatniego wagonu. Kiedy upewnili się, że nikt nie patrzy Zero
otworzył drzwi.
- To ja pierwsza. – powiedziała
dziewczyna i już jej nie było.
Zaraz za nią wyskoczył wampir. Lekko i z gracją znalazł się na ziemi. Teraz musieli iść piechotą kilka kilometrów. Ale dla nich to był spacerek. Szli szybko, tak, że ludzkie oko nie było ich w stanie zobaczyć. Około godziny 3 przybyli do Guto. Była to ponura wioska. Latarnie na uliczkach dawały bardzo słabe światło. Ruszyli w stronę kościoła rozglądając się dookoła. Na plebani w jednym z okien świeciło się światło. Aya zapukała delikatnie w drzwi. Otworzył jej starszy pan. Wyglądał na około 60 lat.
- Dobry wieczór. Nazywam się ojciec
Mito. Czekałem na was. Proszę wejdźcie.
- Dobry wieczór. – odpowiedzieli
chórem, po czym weszli za gospodarzem.
- Mam na imię Aya, a to jest Zero.
- Miło mi was poznać. Jesteście
pewnie zmęczeni po podróży. Już przygotowałem wam pokoje.
- To nie będzie potrzebne – wtrącił
się wampir. – Proszę nam opowiedzieć o tym co się tutaj dzieje.
- Dobrze. Przez ostatnie 2 tygodnie
zaginęło 10 mieszkańców. Zawsze ginęli w nocy. Za dnia
przeszukiwaliśmy najbliższą okolicę ale niczego nie znaleźliśmy.
Na samym początku zaginęły 3 kobiety więc myśleliśmy, że to
jakiś wampir. – w tym momencie dziewczyna spojrzała na
srebrnowłosego.
Jego twarz, na pierwszy rzut oka, nic
nie wyrażała, ale dziewczyna wiedziała, że nie podoba mu się to,
że zawsze o wszystkie złe rzeczy ludzie obwiniali wampiry. Chociaż
tak naprawdę nic o nich nie wiedzieli. Tym czasem ksiądz mówił
dalej:
- Ale zaczęli ginąć także
mężczyźni. Wczoraj zaginęła 18-letnia dziewczyna.
- Dlaczego dopiero teraz to
zgłosiliście? – zapytała dziewczyna. – Już dawno powinniście
to zrobić.
- Zgłosiliśmy to policji. Zaczęli
przeprowadzać śledztwo. Ale 5 dni temu, właśnie ta zaginiona
18-lata, zobaczyła jakieś dziwne stworzenie jak porywało jej
brata.
- Czy mówiła jak wyglądało to
stworzenie?
- Mówiła, że z postury przypominało
dorosłego mężczyznę. Miał długie włosy. Nie mówiła jakiego
koloru, ponieważ było ciemno. Miał długie szpony. Był prawie
nagi. Miał tylko na biodrach zawiązaną jakąś chustę czy coś
tam. Miał bardzo bladą skórę. Najbardziej zapamiętała jego
oczy, ponieważ bardzo kontrastowały z jego skórą. Były całe
czarne.
Zero posłał dziewczynie spojrzenie.
- Dziękujemy. Te informacje nam
wystarczą. – powiedziała.
Wampir podniósł się z krzesła.
Zaczął iść w stronę drzwi. Aya poszła w jego ślady.
- Macie zamiar teraz zając się tą
sprawą? Przecież jest środek nocy.
- To nam nie przeszkadza.
Wyszli na ulicę. Zero zaczął
rozglądać się.
- Jak nic to robota demona. –
odezwała się dziewczyna. – Czujesz coś?
- Tak. Od samego początku wiedziałem,
że to demon. Czuję jego zapach. Słaby, ale jednak. Ukrywa się
gdzieś w lesie. Może w jakieś jaskini.
- Myślisz, że ci ludzie jeszcze żyją?
- Raczej wątpię. Przypuszczam, że
jest to demon, który wchłania ludzkie ciało, żeby podtrzymać
swoje. Dlatego nie znaleziono, żadnych ciał.
Wyszli z wioski i zaczęli się
kierować do lasu.
- Lepiej bądź przygotowana. Może nas
zaatakować. Jego zapach jest wszędzie. Trudno mi jest wyczuć gdzie
jest teraz. Cały las jest przesiąknięty jego smrodem.
Dziewczyna wypowiedziała coś pod
nosem i koło niej pojawił się wielki błękitny tygrys. Sięgał
dziewczynie do ramion. Tygrys rzucił się na wampira, przyciskając
go do ziemi i zaczął lizać go po twarzy.
- Ja też się cieszę, że ci widzę.
Aya możesz go zabrać?
- Aranel chodź tu. – rozkazała i
wielki kot posłusznie stanął przy jej boku. – Musisz mu
wybaczyć. Dawno cię nie widział, a bardzo cię lubi. – wtuliła
się w miękkie futro. Tygrys zamruczał.
- Może byście przestali. Mamy robotę
do wykonania.
Kot leniwie się przeciągnął.
- Jestem już gotowy. – powiedział
Aranel.
Aranel nie był zwykłym kotem. Był
duchowym opiekunem Ayi. Każdy łowca miał swojego opiekuna.
Przyjmowali formy różnych istot. Przeważnie były to zwierzęta o
wiele większych rozmiarach niż zazwyczaj i zawsze były błękitne.
Posiadały niezwykłe magiczne zdolności. No i potrafiły mówić,
co czasami było bardzo uciążliwe, bo zdarzały się straszne
gaduły. Na szczęście Aranel nie był gadułą. Weszli jeszcze
głębiej w las. Dotarli do opuszczonej kopalni.
- Tu się schował. – powiedział
Zero, a jego oczy zaświeciły się czerwienią. – Wyłaś demonie!
Wiemy, że tam jesteś! Ukrywanie nic ci nie da!
Usłyszeli złowrogi śmiech. Z kopalni
zaczął wyłaniać się demon. Kiedy wampir go zobaczył, stanął
jak wryty, a jego oczy zrobiły się jeszcze bardziej czerwone.
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy?
Czyż to nie sam Zero Kiryuu? Ile to już lat? Nie. Wieków się nie
widzieliśmy?
- Zero znasz tego demona?
- Niestety. Ale miałem kiedyś
wątpliwą przyjemność go poznać. To jest Maruk, brał udział w
morderstwie mojej rodziny.
- Widzę, że masz dobrą pamięć.
- Myślałem, że Kaname cię zabił?
- On też tak myślał, ale jak widzisz
żyję.
- Tylko ja te twoje życie teraz
wygląda. Nie możesz utrzymać własnego ciała, więc zabijasz
niewinnych ludzi. Ale zaraz i tak się skończy. Mogę okazać ci
łaskę i zabić cię szybko i bezboleśnie, jeśli powiesz mi gdzie
jest Serafin.
- A niby dlaczego miałbym ci to
powiedzieć?
- Chociażby dlatego, że twój
ukochany pan wygnał cię ze świata demonów i teraz musisz wieść
takie okropne życie. Aya odsuń się. Tym razem to ja się nim
zajmę. Aranel pilnuj jej.
Dziewczyna odsunęła się razem z
kotem, a wampir zaczął podchodzić do demona. Maruk zaczął się
cofać pod wpływem krwistego spojrzenia wampira.
- Gdzie jest Serafin? Jeśli mi nie
powiesz po dobroci to wycisnę z ciebie informacje.
- Nie wiem gdzie on jest. Już nie
jestem jego prawa ręką. Już od ponad 400 lat jestem wygnańcem.
- Co takiego zrobiłeś, że cię
wygnał? – zainteresował się wampir. – Byłeś jego najlepszym
przyjacielem.
- Pomogłem w ucieczce jego syna.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Zero jest szczęśliwy, ale mam nadzieję że zdąży na czas uratować Yuuki... ale i robi się ciekawie z tym demonem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia