Rozdział 22 – Ucieczka.
Yuuki wpadła do domu. Zatrzasnęła za sobą drzwi i osunęła się po nich na podłogę.
- Czy ja
naprawdę jestem tylko zabawką? – objęła się ramionami i
położyła głowę na kolanach.
Z oczu zaczęły spływać łzy.
Przypomniała sobie swój sen i niesamowicie przystojnego szatyna.
- Kaname Kuran. – wyszeptała. –
Czy Zero naprawdę go kocha?
Podniosła się z podłogi. Poszła do
łazienki. Zdjęła bluzkę i spojrzała na różę na swojej piersi.
- Jestem jego
własnością. Należę do niego. Właśnie to mi cały czas mówi.
Nie wiem co się ze mną dzieje. Znamy się od dwóch tygodni, a ja
mam ochotę spędzić z nim resztę swojego życia. Nie znam go. Nie
wiem jaki naprawdę jest. Wczoraj pokazał mi swoją prawdziwą
postać. Normalny człowiek uciekłby gdzie pieprz rośnie. A co ja
zrobiłam? Zafascynowałam się nim jeszcze bardziej. On rzucił na
mnie jakiś czar. To nie jest miłość. Muszę to zakończyć. Ale
jak?
Ubrała się z powrotem. Wpadła do
pokoju.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Zero wszedł do jakiegoś obskurnie
wyglądającego baru. Rozejrzał się. Jego towarzysze siedzieli przy
stoliku w najdalszym zakątku baru.
- Tu jesteście. Nie mogliście wybrać
sobie lepszego miejsca?
- Miły jak zwykle. – skomentował
demon.
- Cześć Zero. – przywitała się
dziewczyna z uśmiecham na twarzy. – Co z Yuuki?
- Dobrze. Co bardzo mnie dziwi. –
usiadł przy stoliku.
- Dlaczego? – zainteresował się
Maruk. – Powinieneś się cieszyć, że nic jej nie jest.
- Cieszę się. – powiedział
zamyślony.
- Jakoś tego po tobie nie widać. –
odezwała się Aya.
- Naprawdę się cieszę, ale coś mnie
nie pokoi.
- Co takiego?
- Dlaczego nie pytacie jakim cudem
Yuuki zmasakrowała połowę twarzy tamtego wampira?
- Może dlatego, że zaraz sam nam to
powiesz. Będę z tobą szczery Zero. – demon spojrzał prosto w
jego srebrne oczy. – Yuuki nie jest zwykłym człowiekiem. Żaden
zwykł człowiek nie byłby w stanie zadrapać wampira, nawet tego
najsłabszego jakim jest 4 poziom. A już nie wspomnę o
zmasakrowaniu połowy jego twarzy. Tylko Łowcy są w stanie to
zrobić.
- Czy to możliwe, że on jest
Łowczynią? – zdziwiła się Aya.
- Wydaje mi się, że nie. Nie czuję
od niej takiej samej energii co od ciebie. Ale niewątpliwie coś
tajemniczego tkwi w tej dziewczynie. Na co dzień jest zwykłym
człowiekiem, niezdającym sobie sprawy ze swych mocy. Ale kiedy
czuje zagrożenie, tak jak wczoraj, jej moc przebudza się. I jest
bardzo podobna do demonicznej. – powiedział Maruk.
- Chcesz powiedzieć, że Yuuki jest
demonem?! – krzyknął wampir.
- Nie wiem. Ona nie zachowuje się jak
demon. Ani jak wampir. Ale jest bardzo do nas podobna. Chyba nie
zaprzeczysz? Przestań się okłamywać! Przecież też to widzisz!
- To prawda. Tydzień temu walnęła
mną o ścianę.
- Co takiego?! I dopiero teraz mi o tym
mówisz?! Boże ona jest niebezpieczna! – zdenerwowała się Aya.
- Zgadzam się z Ayą. Jest o wiele
bardzie niebezpieczna niż my wszyscy razem wzięci. A to dlatego, że
nie zdaje sobie sprawy z tego jak jest potężna. Nie umie zapanować
nad swoją mocą.
- Więc co zrobić? – zamyślił się
Zero.
Nagle Zero zerwał się na równe nogi. Jego oczy zabłysły czerwienią, ale nie był wściekły. Wyrażały wielkie zaskoczenie i jeszcze coś, co trudno było określić. Jego serce zaczęło bić szybciej. Jeszcze raz skupił się na swoich zmysłach.
- Tak. Nie ma
wątpliwości. To na pewno on. Zapach jest słaby. Ale jest tutaj. W
tym mieście. Znalazł mnie? Czy to tylko przypadek? Nie to na pewno
nie to. Czy mogłem być aż tak nieostrożny?
- Zero co się dzieje. – zapytała
się Łowczyni.
Wampir spojrzał na nią nieprzytomnym
wzrokiem.
- Zero? – dotknęła jego ramienia. –
Wszystko w porządku?
- Kaname tu jest.
- Co?! Znalazł cię?!
- Na to wygląda. Musimy się spieszyć.
Idźcie na stację. Jedziemy do kwatery głównej. Kupcie cztery
bilety na najbliższy pociąg. Ale migiem.
- Zero. Myślę, że powinieneś z nim
w końcu porozmawiać.
- Nie mogę. Jak mam mu spojrzeć w
oczy po tym co mu zrobiłem?
- Prędzej czy później spotkasz się
z nim. Uciekając przed nim tylko odwlekasz tę chwilę. Ale to nie
będzie trwało wiecznie.
- Chyba masz rację. Kiedyś na pewno
go spotkam i będzie mi jeszcze trudniej z nim porozmawiać. Ale nie
jestem teraz gotowy na spotkanie z nim. Proszę. Idźcie na stację.
Spotkamy się za godzinę.
I wybiegł z baru.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Zero wpadł na uczelnię. Zaczął
poszukiwać zapachu Yuuki. Jego wszystkie zmysły były wyostrzone do
granic możliwości. Jednak powstrzymywał swoje oczy, przed
czerwienią. Wpadł w panikę, kiedy zdał sobie sprawę, że nie
wyczuwa Yuuki. Poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwrócił
się błyskawicznie.
- Przepraszam Zero. Nie chciałam cię
przestraszyć.
- Karin. Witaj. Gdzie jest Yuuki?
- Yuuki? Sama chciałabym wiedzieć.
Była tylko na porannym wykładzie. Dziwię się, bo ma najlepszą
frekwencję z całego roku. A tu proszę. Zrobiła sobie wagary.
Byłam na ciebie zła, bo myślała, że to przez ciebie… ZERO!!
ZERO!!! – jednak go już nie było, pędził do domu ukochanej.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Zero z impetem wpadł do mieszkania.
- Yuuki! Yuuki! – odpowiedziała mu
cisza.
Wchodził do każdego pomieszczenia. W
końcu wszedł do jej sypialni. Nikogo nie było. Jej szafa była
szeroko otwarta i była pusta. Oczy wampira zabłysły czerwienią.
- Coś ty zrobiła Yuuki!?
Wybiegł z mieszkania. Zaczął wąchać.
Wyczuł ją. Zaczął biec po ulicy. Zapach robił się coraz
wyraźniejszy. W oddali zobaczył szatynkę. Podbiegł do niej.
- Yuuki! – stanął jak wryty.
To nie była ona. Ale miała na sobie
jej zapach. Zobaczył, że kobieta ma torebkę podobną do tej, którą
miała Yuuki. A właściwie to była ta sam torebka. Przesiąknięta
jej zapachem.
- Skąd pani ją ma?
- Jakaś dziewczyna rozdawała swoje
rzeczy, więc ją wzięłam, bo mi się spodobała.
Dopiero teraz Zero zdał sobie sprawę
z tego, że wyczuwa zapach dziewczyny z kilku różnych kierunków.
- Do cholery
jasnej Yuuki co ty wyprawiasz? – jego zmysły wariowały.
Nie wiedział co ma robić. Stał na
środku chodnika. Wszystkie zapachy oddalały się od siebie.
- Który jest
prawdziwy? Yuuki dlaczego mi to robisz? Dlaczego uciekłaś? –
nie wiedział w którą stroną ma iść . – KURWA!!! – krzyknął
na całe gardło.
Wyczuł inny, lecz równie znajomy
zapach. Zmarszczył brwi.
- Kaname. Wybacz. Ale nie tym razem się
nie spotkamy. – zaczął uciekać w przeciwnym kierunku do
znajomego zapachu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Szatynka siedziała w autobusie i
patrzyła na oddalające się coraz bardziej światła miasta.
Westchnęła cicho.
- Pewnie
będzie wściekły. – pomyślała.
Dotknęła czołem szyby, a ręką
dotknęła róży, którą miała pod ubraniem.
- Tak będzie lepiej. Nie należę do
twojego świata Zero. Chociaż bardzo bym chciała. – zaczęła
płakać.
Otarła szybko łzy. Zostawiła
wszystko. Przyjaciół. Studia. Pracę. Wszystko. Miała nadzieję,
że jej plan zgubienia wampira udał się.
- Gdyby było inaczej to już by był
przy mnie. Żegnaj Zero.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz